Po 8 godzinnej wyjatkowo wygodnej podrozy (sumo, nie lokalnym autobusem, 600Rs) dotarlam do Jammu po zmroku. Jak to czesto sie zdarza tutaj, w calym miescie nie bylo pradu, jedyne swiatlo pochodzilo od przejezdzajacych samochodow i co niektorych sklepow wyposazonych w generatory. Jeszcze zanim wysiadlam z samochodu stado naganiaczy wypatzylo mnie i zaczelo swoje okrzyki "Yes, ma'm" "Where are You going madame". Poczulam sie osaczona niczym przez stado hien wiec postanowilam zignorowac totalnie caly ten tlumek i poszukac noclegu na wlasna reke. Dwoch kaszmirskich chlopakow, ktorzy podrozowali tym samym samochodem co ja poszlo ze mna, znalezli droge do miejsca z hotelami (Vinaik Bazaar), a potem przysluzyli sie tlumaczac w hotelu a takze targujac sie o cene noclegu dla mnie. Niestety mimo, ze bylam nieustepliwa i nawet opuscilam hotel niby oburzona wysokoscia ceny, ostatecznie stanelo na 300Rs za pokoj z podwojnym lozkiem, lazienka i telewizorem. Niby cena nie byla zbyt wysoka, ale byla to najwyzsza do tej pory suma jaka zaplacilam i najbardziej obrzydliwy pokoj w jakim spalam. Oczywiscie nikt tutaj nie trudzie sie tym, zeby zmienic choc raz w tygodniu posciel lub wyprac koce, nawet bym sie tego nie spodziewala. Ale zeby pod lozkiem znalezc jakies 10 pustych plastikowych butelek, na parapetach i stole mysie (tak podejrzewam;) bobki, a w toalecie... lepiej przemilcze;) Pokoj w Ashramie byl duzo bardziej przystepny. Jak sie pozniej dowiedzialam wszystko z powodu wielu hinduskich turystow, ktorzy obecnie przybywaja licznie do Jammu, zeby wziac udzial w pielgrzymce do swietego miejsca.
Rowniez ludzie pracujacy w hotelu nie byli zbyt przyazni. Wlasciwie sprawiali wrazenie, ze robia mi wileka laske, ze moge spac w ich "przecudownym" hotelu. Na dodatek, co najlepsze, zadne gniazdko w moim pokoju nie dzialalo, wiec zeby naladowac telefon musialam go zostawic na troche w recepcji. Kiedy wrocilam po godzinie, zeby go odebrac, pracownik hotelu, ktory mi go wreczal wydawal sie dziwnie zmieszany. Oczywiscie zaraz zaczelam wszystko sprawdzac. Okazalo sie, ze ktos probowal dzwonic z mojego telefonu kilka razy (na szczescie moja karta sim z Delhi nie dziala w Kashmirze;) Rowniez tapeta zostala zmieniona, teraz jako tlo sluzy mi zdjecie hinduskiego bostwa (zostawilam sobie te tapete jako ostrzezenie na przyszlosc, zeby za bardzo nie ufac obsludze hoteli;) Natomiast w albumie ze zdjeciami znalazlam 2 przeslodkie fotografie panow z recepcji. Ich takze zostawilam sobie na pamiatke;)
Poniewaz w miescie nie bylo pradu, takze skorzystanie z internetu okazalo sie niemozliwe.
Tak czy owak stwierdzilam, ze nie lubie tego miasta i postanowilam opuscic je zaraz z samego rana.