Dotarlam bezpiecznie i w jednym kawalku, chociaz podroz nie nalezala do najlatwiejszych. W sumie jechalismy 21 godzin po wyboistych drogach pelnych zakretow. Takze wysokosc (w najwyzej polozonym miejscu bylo 5200mn.p.m.) troche dala mi w kosc. Na poczatku czulam sie po prostu troche dzwinie, lekko krecilo mi sie w glowie, potem dolaczyl sie bol glowy, z ktorym poradzilam sobie po prostu biorac tabletke przeciwbolowa, i lekkie trudnosci z oddychaniem, teraz w Leh po 5 minutach spaceru, czuje sie jakbym przebiegla kilometr, po prostu musze sie troche zaklimatyzowac. Za to wszystkie niewygody podrozy rekompensowalo niesamowicie sympatyczne towarzystwo. Jechalismy w 10 osob minibusem, i kazda jedna z tych osob byla naprawde sympatyczna, wszyscy troszczyli sie o siebie nawzajem, takze bylo naprawde milo. Teraz jestem w hostelu z czescia osob z podrozy. No i te wszystkie niesamowite widoki po drodze. Zrobilam chyba ze 100 zdjec. Niestety nie mam tu w ogole zasiegu, nawet hinduski numer nie dziala, internet jest 3 razy drozszy niz gdziekolwiek indziej, a od rana do 14 prawie wszystko bylo zamkniete z powodu jakiegos prostestu? potem uslyszelismy, ze to dlatego, ze ktos wazny umarl? Cizeko sie czegokolwiek dowiedziec;)