Zadomowilam sie w Rishikesh. Jest tu na tyle spokojnie, ze moj umysl nie wariuje za kazdym razem kiedy wychodze na zewnatrz. Co prawda "spokojnie" nie oznacza, ze jest tu cicho i nic sie nie dzieje. Jak wszedzie w Indiach wszyscy jezdza jak szaleni (chociaz tak naprawde wbrew pozorom sa dosyc ostrozni, bo jakos udaje im sie nie wjezdzac w siebie nawzajem, w pieszych, ani w licznie zgromadzona na ulicach hinduska faune), bez przerwy ze wszystkich stron rozlegaja sie dzwieki klaksonow, ktorych nikt tutaj nie oszczedza, kazdy trabi da skutku, czyli dopoki nie przejedzie (potem oczywiscie dalej trabi, ale na szczescie juz w pewniej odleglosci od nas, dzieki czemu my mozemy sie przekonac czy juz ogluchlismy). Krowy pasa sie gdzie popadnie, zostawiajac po sobie "pachnace" niespodzianki, ktorych potem pelno na ulicy. Malpy czychaja w okolicach swiatyn, gdzie czesto moga zdobyc jakies lupy, lub podkrasc sie do niespodziewajacego sie ataku przechodnia, ktory spokojnie sobie wedruje z reklamowka owocow w reku. Zanim przechodzien zdazy sie zorientowac, jego owoce staja sie juz uczta czlekoksztaltnych obzartuchow. Na ulicach, w zaulkach, pod lawkami, straganami mozna tez zobaczyc niejednego kundelka, nierzadko dosyc wychudzonego, ktory spokojnie sobie stoi, obwachuje jakies resztki, albo najczesciej po prostu sobie spi na srodku ulicy, nic sobie nie robiac z przejezdzajacych tuz, tuz motorow. O komarach nie ma co pisac, w ciagu dnia te krwiozercze potwory siedza sobie grzecznie pochowane w roznych zakamarkach, ale po zmierzchu lepiej nie wychodzic na zewnatrz, nie nasmarowawszy sie wczesniej kremem ochronnym. Troche jak wieczorem na mazurach;) W tej czesci Indii komary nie przenosza malarii, wiec jest to raczej dokuczliwe niz niebezpieczne. Z innych braci mniejszych moge jescze wspomniec Pana Szczura, ktory odwiedzil moj prysznic i wspial sie na sama gore, chyba liczac na to, ze kiedy bede chciala sie wykapac, spryciarz zeskoczy prosto na moja glowe. Na szczescie nie dalam sie przechytrzyc i wygonilam lobuza;) Za pare godzin mam nadzieje zobaczyc troszke bardziej imponujace zwierzeta, wybieram sie do parku, w ktorym podobno jest duzo sloni. Pojedziemy, zobaczymy...