Pierwszy raz odkad jestem w Indiach, znalezienie odpowiedniej ulicy okazalo sie tak latwe, dawno nie widzialam, zeby ulice byly oznaczone. W pierwszym momencie bylam nawet zaskoczona, okazuje sie jak bardzo odzwyczailam sie od europejskich standardow;) Samo Pondicherry jest sporej wielkosci, glosnym, zatloczonym miastem, ale blizej wybrzeza znajduje sie rejon bardziej "turystyczny" z pokolonialnymi budynkami (sporo jest w oplakanym stanie) i zaprojektowanymi, rownorzednymi ulicami.
Przespacerowalam sie z plecakiem na grzbiecie kilka km, bo hotel, ktory sobie wybralam na podstawie przewodnika LP okazal sie caly zajety, zas reszta gruubo przekraczala moj skromny budzet. W koncu dotarlam do chyba jedynego taniego hostelu w rejonie, o jakze pieknej nazwie: Suriya Swastika GH. Tak, zawsze marzylam, zeby spac w hotelu pod szyldem swatyki;) (zeby nie bylo, ze to hotel hinduskiej, nazistowskiej partii;p, w Indiach swastyka jest symbolem boskim, przynoszacym szczescie, nikt nie kojarzy jej tu z Hitlerem!). Hotel jest calkiem schludny, co najbardziej zaskakujace, zmienili nie tylko przescieradlo, ale i poszewke na poduszke!! (FANFARY!!;) pojedynczy pokoj bez lazienki 130Rs (jakies7,5zl), z lazienka 200Rs (12zl).
Co mozna zwiedzic w Pondicherry? Jest tu kilka francuskich kosciolow, ashram Sri Aurobindo i pare ciekawych hinduskich swiatyn, w tym swiatynia Ganeshy, przed ktora zawsze stoi slon ZYWY, i ktorego mozna podkarmic wiazka trawy (do kupienia tuz obok za 5Rs;) za co slon w nagrode "poblogoslawi" nas traba;D Warto zobaczyc;)
Ach oprocz swiatyn Pondicherry slynie z... taniego alkoholu, jest to jedno z terytoriow zwiazkowych Indii o specjalnym statusie i tak np. jezykiem urzedowym jest tu francuski, w kazdym bardz razie efekt jest taki, ze alkohol jest tu znacznie tanszy. Ja skusilam sie jedynie na butelke piwa (650ml, 65Rs - okolo 4zl, jak na Indie to dosyc tanio), ale widzialam duze Bacardi za 300Rs (~18zl).